Łączna liczba wyświetleń

sobota, 21 października 2017

Jeden.

-Jestem Harry
-Charlie - wyciągnęłam rękę w geście przywitania, a on uścisnął ją tak jak na prawdziwego mężczyznę przystało, mocno a zarazem delikatnie.- Więc, Harry.. powiesz mi jaką pijesz kawę ?- zapytałam po raz trzeci.
- Jedna łyżeczka, pól kubka kawy i pół mleka- odpowiedział poważnym tonem.
- Taką jak ja - aż podskoczyłam, bo zawsze wszyscy śmiali się ze mnie, że to nie kawa a siki weroniki.
- Uff, myślałem, że tylko ja tak pije- wykonał ruch ręką po czole tak jakby wycierał z niej pot i uśmiechnął się radośnie.
Rozmowa zapowiadała się dobrze, przestałam się stresować i całkowicie się wyluzowałam. Powróciła stara, dobra Charlie.
-A Ty czym się zajmujesz ?- zapytałam go po mojej opowieści jak to fajnie pracuje się w warsztacie samochodowym razem z rodziną.
- Prowadzę swoją firmę transportową, mam pod sobą kilku kierowców, czasami sam jeżdżę w trasę- upił łyk kawy.
Chciałam wyglądać bardzo atrakcyjnie by mnie zapamiętał, ale gdy spojrzałam w dół na swoje zwyczajne trampki ogrodniczki i koszule w kratę to od razu straciłam nadzieję, że zwróciłam na siebie taką uwagę jaką chciałam. Zawsze byłam tą dziewczyną typu kumpel, chłopcy traktowali mnie jak równą sobie, grałam z nimi w piłkę, brudziłam się, słuchałam opowiadań o dziewczynach i byłam tą co doradzała co założyć na randkę z dziewczyną a nie tą zabieraną na randki. Pogodziłam się z tym, aż w końcu pojawił się Chris i zaakceptował mnie taką, pokochał i tak jestem w związku już od ponad trzech lat. On nie zwracał uwagi na to jak jestem ubrana, czy się pomalowałam i czy czasem się nie ubrudziłam jedzeniem kiedy zabiera mnie gdzieś do knajpy. Mogłam przy nim śmiać się głośno, pić gazowane napoje i jeść fast food, pasowało mi to.
Jednak jak zobaczyłam Harrego, miałam ochotę zostawić go i uciec do domu by przebrać się w seksowną czerwoną sukienkę do kostek z rozcięciem na udzie, założyć szpilki, ogolić nogi, umalować się, rozpuścić włosy. Zaczęłam sobie wyobrażać jak stoję w drzwiach opierając się o framugę i wyciągając nogę żeby uwydatnić rozcięcie na udzie i seksownie patrze na niego zachęcając do podejścia bliżej...
-Halo, ziemia do Charlie - Harry pomachał mi ręką przed oczami. A ja otrząsnęłam się jak ze snu i znowu byłam tą Charlie w brudnych od smaru ogrodniczkach.
- Przepraszam zamyśliłam się- uśmiechnęłam się nieśmiało i upiłam łyk swojej kawy.
Długo rozmawialiśmy, nie czułam upływu czasu, ale musiał nadejść czas kiedy tata z Nickiem wrócili z hurtowni.
- Cześć bąbel, jesteśmy. Mam nadzieję, że pana nie zagadała na śmierć- tata uścisnął rękę Harremu i uśmiechnął się przyjaźnie.
- Nie, nie było mi bardzo miło, nawet jestem trochę zawiedziony, że pan tak szybko przyjechał- Harry odłożył kubek z kawą i wstał.
Cały czas odbijało mi się w głowie słowo ' bąbel' tata od zawsze tak do mnie mówi i nie przeszkadza mi to jak jesteśmy sami, ale w takim towarzystwie to brzmi dla mnie jak obraza. Aż sie zawstydziłam.
Gdy tata z Adonisem poszli w głąb garażu ja usiadłam przy biurku załamana sytuacją. Co sie ze mną stało? Przeciez wygląd zawsze był dla mnie blachą sprawà, nie przejmowałam się tym, są gorsze problemy na świecie. Dzieci w Afryce głodują a ja mam sie zastanawiać czy założyć dzisiaj niebieską czy różową sukienkę? Nie, to zdecydowanie nie dla mnie.
- Dziękuje panu, kiedy mam się zgłosić po odbiór auta ? - do biura wszedł Harry razem z tatą a ja od razu wyprostowałam się na krześle.
- Powinno być zrobione na środę, ale gdyby były komplikacje moja śliczna sekretarka da panu znać- Jezu tato przestań mnie zawstydzać.
Harry uśmiechnął się do mnie, może wie jak to jest mieć ojca który nadal traktuje cię jak dziecko.
- Śliczna to fakt, w takim razie do środy- uścisnął dłoń tacie i Nickowi a do mnie puścił oczko.
O święty Barnabo, rozpłynęłam się.
- Charlie co Ty taka czerwona ?- spytał Nick z dziwną miną
- Gorąco tu - odpowiedziałam zmieszana unikając jego  wzroku
Tata zaśmiał się pod nosem i wrócił do garażu, Nick niestety nadal uważnie mi się przyglądał
- No co ? - w końcu odważyłam się spojrzeć w oczy bratu i postarałam się rzucić mu najbardziej nienawistne spojrzenie na jakie było mnie stać.
- Jesteś jakaś dziwna, spodobał Ci się ten facio ? Lepiej się opanuj bo powiem wszystko Chrisowi.
- Oszalałeś ?! Wszystko jest w porządku, coś sobie ubzdurałeś
Nick patrzył na mnie jeszcze przez chwilę po czym kręcąc głową wyszedł z biura.
Gdy tylko zniknął mi z pola widzenia odetchnęłam z ulgą.
Jezu czym ja się tak przejmuje... jestem kobietą, mogą mi się podobać inni faceci prócz mojego, ale to nie znaczy, że od razu wskoczę mu do łóżka! Choć w sumie.. mogłabym... CHARLIE! muszę się ogarnąć.
Wyszłam na papierosa, musiałam trochę ochłonąć.
Reszta dnia minęła już spokojnie, kilku klientów zostawiło swoje auta, kilku odebrało. Wypełniłam grafik na resztę tygodnia i gdy już miałam zamykać warsztat rozdzwonił się mój telefon. To Natalie moja najlepsza przyjaciółka.
- Hej niunia a wiesz co jest dzisiaj ?
-Poniedziałek?
- To też, ale... uwaga... w naszym ulubionym klubie darmowe drinki dla kobiet do 23! - pisnęła mi do ucha tak głośno, że gdy tylko się rozłączy będę musiała umówić się na wizytę u laryngologa.
- Co Ty gadasz... czyżby dzisiaj ?- uśmiechnęłam się pod nosem dokładnie znając zakończenie dzisiejszego dnia.
- Tak jest moja droga, widzimy się o 20 pod klubem ?
- Jest robota trzeba zrobić
Z Natalie znamy się kilka dobrych lat, jesteśmy od siebie zupełnie inne ale dogadujemy się doskonale. Ona śliczna długonoga blondynka, lubiąca się stroić i malować, ja... no właśnie to ja. Nic szczególnego. Za nią zawsze kolejka facetów, a ja byłam tą trzecią... przyzwoitką. Dopóki nie poznałyśmy Chrisa i Toma... Tom to jej chłopak, są ze sobą trzy lata, dokładnie ten sam dzień co ja z Chrisem, oni byli kumplami, my kumpelami, wszystko świetnie się zgrało, od tej pory jesteśmy nierozłączną paczką przyjaciół, do tańca do różańca, wiecie o co chodzi. Co roku wyjeżdżamy wspólnie na wakacje, lubimy te same rzeczy... czyli alkohol i zabawa. Nie nie jesteśmy typami imprezowiczów, codziennie klubing i te rzeczy... Jakiś napój wysokoprocentowy i kanapa w moim pokoju jak najbardziej nam wystarczy.
Teraz chłopcy mają popołudniowki w fabryce więc wychodne dobrze nam zrobi. Tylko my dwie, bar i będę jej mogła opowiedzieć o Harrym.
Gdy się uszykowałam, czyli ubrałam czystą koszulkę, dżinsy i airmaxy była już godzina 19.30 czyli na pieszo nie zdążę, ale od czego ma się młodszego brata.
-Nick! - zawołałam
-Czego?- odpowiedział a ja od razu wiedziałam, że jak zwykle siedzi w swoim pokoju i pewnie gra na konsoli.
- Podwieź mnie do Polo- zrobiłam błagalną minę
- Spadaj nie mam teraz czasu nie widzisz ?
- Nick no prosze, dam ci na benzynę
- Dobra, ale nie przyjadę po Ciebie, pewnie będziesz pijana a ja nie chce znowu cię targać
- Spoko, spoko pewnie Chris mnie odbierze.
Wywrócił oczami ale poczłapał po schodach na dół chwycił kluczyki i wyszedł na podjazd.
- Wychodzę, będę raczej późno- poinformowałam rodziców a oni od razu wiedzieli o co chodzi.
- Wychodzisz z Natalie ?- uśmiechnął się tata doskonale wiedząc że wrócę ruchem prostopadłym podłogowym. Kiwnąłam głową potwierdzając
- Ostrożnie - powiedziała mama i wysłała mi całusa w powietrzu.
W tym momencie usłyszałam długi klakson samochodu Nicka i wybiegłam z domu, żeby czasem mój kochany braciszek nie zmienił zdania.
''Jade'' napisałam sms przyjaciółce i ruszyliśmy...




***
Trochę mnie nie było...
Czasu brak, trochę weny...
Sytuacje cały czas taka sama... nawet gorsza można powiedzieć...
Dużo gorsza...
Pewnie jeszcze dzisiaj kolejny odcinek...
Jestem sama w domu, nuda w cholerę, dom wysprzątany, okna umyte, pies wyprowadzony...
w tle reklama w Mam Talent, więc piszę... co mam robić?
Cholerny świat...

sobota, 9 września 2017

Prolog

Dawno, dawno temu... za siedmioma górami, za siedmioma lasami...
Ok, może nie tak dawno bo jakieś trzydzieści minut temu, i może nie za górami i nie za lasami a zwyczajnie na podjeździe pod moim domem, kiedy przyjmowałam kolejnego klienta do warsztatu samochodowego mojego taty.
W takim momencie się poznajemy.
My, czyli ja i wy.
Jestem Charlie mam 23 lata i mieszkam na obrzeżach Londynu. Pracuje jako 'pomoc' w warsztacie samochodowym mojego taty, przyjmuje klientów, umawiam spotkania, wystawiam faktury i czasami służę ręką gdy tata zawoła '' podaj mi klucz, ten wiesz od m czwórki'' Lubię swoją prace, lubię spędzać czas z tatą i lubię klientów którzy przyjeżdżają, bo większość z nich znam od dzieciaka i wszyscy to moi 'wujkowie'. Tata jest specjalistą w marce BMW i w sumie żadnej innej marki nie przyjmujemy do warsztatu, od 25 lat się tym zajmuje i na prawdę jest w tym najlepszy.
Wracając do dzisiejszego poranka, to tak jak zwykle budzik zadzwonił o godzinie 7:30 a ja jako przykładna córka i pracownica z wielkim uśmiechem na twarzy radośnie podskakując wstałam i udałam się do łazienki... znowu przesadziłam... nie było uśmiechu ani radosnych podskoków raczej jęk i szuranie stopami po panelach. Nie jestem rannym ptaszkiem i wszyscy o tym wiedzą. Jednak obowiązki to obowiązki i muszę je wykonywać.
Więc na czym to ja... a no tak, wykonałam poranne czynności, ubrałam ulubione dżinsowe ogrodniczki, czerwoną koszule w kratę, włosy zostawiłam w takim samym nieładzie w jakim były kiedy wstałam i zeszłam na dół.
-Hej - przywitałam się z rodzicami, którzy jak zwykle zadowoleni z życia powitali mnie w ten jakże piękny deszczowy dzień.
Cała nasza rodzinka wplątana jest w warsztatowy interes, bo mama jest księgową a mój brat idzie w ślady ojca i z wyróżnieniem ukończył samochodówkę, dlatego teraz jest prawą ręką taty.
-Charlie dzisiaj masz wyzwanie- oznajmił tata gdy tylko usiadłam przy stole.
Zdziwiłam się ale czekałam na rozwinięcie tematu
- Za chwilę z Nickiem musimy jechać do hurtowni po części, a wczoraj zapomniałem ci o tym wspomnieć gdy zapisywałaś pierwszego klienta- skrzywił się- więc będziesz musiała go czymś zająć przez co najmniej trzydzieści minut- znowu się skrzywił- zanim nie wrócimy, to nowy klient z polecenia więc nie możemy pozwolić by uciekł, szczególnie, że ma do zrobienia rozrząd w nowym x6.
-Czym ja mam go niby zająć ? Mam żonglować śrubokrętami ?!- zrobiłam najgłupszą minę na jaką było mnie stać, na co tatuś tylko się roześmiał.
- Wystarczy, że chwilę go zagadasz, a przyznaj, że w tym jesteś dobra - puścił mi oczko, dopił kawę i popychając lekko Nicka ruszył do wyjścia.
- Miłego dnia kochanie - ucałował mamę w czoło- Dasz sobie radę bąbelku, wierze w Ciebie- nienawidzę jak tak do mnie mówi.
- Dzięki tato, wróćcie szybko- zaskomlałam i tyle go widziałam. Spojrzałam błagalnie na mamę ale ona tylko się roześmiała i zaczęła sprzątać po śniadaniu.
Zero wsparcia.
Wiele razy zagadywałam klientów gdy tata wyjeżdżał na jazdę próbną albo tak jak dzisiaj po części albo gdy naprawa poprzedniego auta trochę się przedłużyła, ale najczęściej to byli ci stali klienci których znałam i miałam z nimi chociaż jeden temat do rozmów, a teraz... jeśli to nowy klient, którego nie znam to co ja mam mu powiedzieć? o czym gadać ? Ugh.
Dojadłam kanapkę i zakładając czapkę daszkiem do tyłu wyszłam na podjazd by otworzyć bramę warsztatu i czekać na tego nowego.
Zdążyłam włączyć radio które było nieodłączną częścią pracy tutaj, bez muzyki nie ma życia jak to mówi Tata Coelho, a piękne nowe BMW X6 pojawiło się na podjeździe.
Tak się przynajmniej domyślałam, jeśli od dziecka masz styczność z samochodami tej marki nawet z daleka poznasz co to za auto po samym dźwięku silnika, a x6 ma piękny, charakterystyczny warkot w którym od samej premiery jestem zakochana. Nie widziałam jak podjeżdża, ponieważ ukryta byłam za ekranem laptopa, przeglądając grafik na dziś, pod nosem podśpiewywałam sobie piosenkę która akurat leciała w radiu, przecież nie będę od razu biec do gościa jak hostessa na targach.
-Dzień dobry, ja jestem umówiony na rozrząd - usłyszałam melodyjny męski głos.
Wyjrzałam zza ekranu i... zamurowało mnie...
W drzwiach biura stał ...przepraszam za słownictwo... zajebiście przystojny młody mężczyzna w białej koszuli i dżinsach... Matko i córko, toż to Adonis w czystej postaci...
Krótkie kręcone loki opadały mu lekko na czoło, a dwa pierwsze guziki koszuli miał odpięte, pewnie by pokazać choć skrawek tatuażu który miał na klatce piersiowej. Na oko był w moim wieku lub trochę starszy, wysoki chyba na dwa metry i szczupły choć umięśniony. Buty świeżo wypastowane bo świeciły się jak miliony monet. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, wyglądałam pewnie jak śliniąca się nastolatka która właśnie zobaczyła Justina Biebera na zakupach w supermarkecie.
Wstałam chwiejnie z krzesła potykając się o kosz na śmieci stojący obok biurka. Gość zaśmiał się i pokiwał głową z politowaniem. Nie wiem dlaczego się tak zachowuje, przecież codziennie widzę tutaj takich mężczyzn, bogatych, dobrze ubranych i przystojnych, ale on... wow.
- Byłem umówiony na 8 na rozrząd - powiedział by zachęcić mnie do jakiejkolwiek odpowiedzi.
- T-tak, dzień dobry- wyjąkałam. Boże Charlie weź się w garść.- Wie pan co.. tata na chwilę musiał wyjechać, ale zaraz wróci, niech pan usiądzie i może zrobię panu kawy ? Jaką pan pije ? czarną ? z mlekiem ? - wylał się ze mnie taki potok słów, że nawet nie wiem czy mnie zrozumiał, zaczęłam plątać się między fotelem dla klientów a czajnikiem i puszkami z kawą i cukrem.
- Chwila, chwila..- podniósł ręce w geście kapitulacji albo żeby mnie przystopować. Uśmiechnął się i usiadł na wskazanym fotelu.
- To co jaka kawa dla pana ?- zapytałam ponownie, już trochę bardziej wyluzowana.
- Jaki pan, przecież chyba jesteśmy w tym samym wieku- obdarzył mnie niesamowitym śnieżno-białym uśmiechem- Jestem Harry.





***



No to mam pierwszy za sobą...
Przewidujące co ?
Pełno takich pewnie w tej blogosferze...
ale wiecie co ? na prawdę oderwałam na jakiś czas myśli, i czuje się świetnie.
Nie traktujcie mnie ulgowo... proszę o szczere opinie :) 
I do hm.. przeczytania ?

Trzymajcie się.
Charlie



...

CZEŚĆ!


Bardzo,bardzo dawno mnie tu nie było. 
Bardzo, bardzo długo zastanawiałam się czy wrócić.
Bardzo, bardzo długo myślałam o czym mogłabym tu pisać.
W końcu...
Nadszedł czas, naszła mnie myśl, że w sumie co mi szkodzi...
Pewnie myślicie sobie, że skoro wróciłam to mam jakiś super extra pomysł na tego bloga..
I tu się mylicie...
Nie mam pomysłu, kiedyś było ich mnóstwo a teraz jedna wielka pustka w głowie.
Przechodzę pewien trudny okres w moim życiu i wszyscy powtarzają mi 'nie myśl o tym, zajmij się czymś' No dobrze... ale czym ? 
I tu pojawiła się myśl o blogu, długo myślałam i myślałam i myślałam i ciągle nic i tak dzisiaj leże w łóżku i mówię do siebie ' a co tam załóż tego bloga, pomysły przyjdą same, przecież aż tak bardzo się nie postarzałaś żeby zapomnieć jak to się robi' 
Pewnie w ogóle większość z was nie wie kim jestem, bo moje pokolenie już dawno ma rodziny i zapomniało o naszych latach młodości, ale może to dobrze ? Może to ja nauczę się czegoś od nowego pokolenia. 
Może trochę wam siebie przybliżę...
Mam na imię Charlie mam 23 lata w sumie za kilka miesięcy skończę 24... mieszkam z narzeczonym pod Poznaniem, i pracuje sobie w pewnej firmie jako... hmm nutka tajemnicy się przyda, prawda ?
Kiedyś byłam wierną fanką One Direction, ale gdy ponad 3 lata temu spiknęłam się z narzeczonym 1D zeszło na drugi plan, a gdy zamieszkałam razem z nim przeszło na 3 później 4, 5 i na końcu już w ogóle zapomniałam o tym aspekcie mojego życia.Wiecie... obowiązki domowe i praca zabierają tyle czasu, że czasami nawet nie ma chwili by pomyśleć o sobie, szczególnie, że jestem młoda i dopiero wszystkiego się uczę w tej kwestii. A o moim postępie mówi to, iż już nie przypalam spagetti ! JUHU! 
Nie chce i nie umiem prowadzić bloga o moim życiu... kiedyś próbowałam ale z marnym skutkiem, nie robię sobie codziennie selfie ani nie wychodzę do jakiś super miejsc. Chyba, że chcecie oglądać jak z X ( tak sobie ładnie nazwijmy mojego narzeczonego, bo przecież nie będę go ciągle nazywać 'narzeczonym' ) oglądam Na Wspólnej albo nowy program na Polsacie - Wyspa Przetrwania. 
 A może będzie to blog gdzie będę robić recenzję nowych odcinków Ukrytej Prawdy ? Wow to może być coś..
Nie, nie żartowałam.
Postawiłam na : 
(fanfary)
OPOWIADANIE!
Kiedyś byłam w tym dobra... 
Więc może nie zapomniałam jak to się robi...
A co tam, YOLO ( jak to mówi młodzież )

Proszę was o jedno...
Jeśli już tu jesteście, i jakimś cudem was zachęciłam do dalszego czytania... błagam was o opinie... jeśli coś będzie nie tak- napiszcie mi o tym, jeśli zauważycie błąd- napiszcie, jeśli chcecie pochwalić - napiszcie.
Przyjmę krytykę, gratulacje, podpowiedzi... jestem otwarta :)
Pomóżcie przetrwać mi ten zły okres, a może kiedyś powiem wam o co chodziło.
Nie wiem tak na prawdę ile on będzie trwał... może za kilka tygodni się wyjaśni ?
A może potrwa kolejny miesiąc? Ja nie jestem w stanie tego przewidzieć, ale chce żebyście wiedzieli, że bardzo staram się ( i nie tylko ja ) by zakończył się happy endem :)



A jeśli chodzi o pomysł na opowiadanie... to tak jak mówiłam, w głowie mały chomiczek biega na kołowrotku z niesamowitą prędkością ale za cholerę nic nie chce zaskoczyć... lecę na żywioł, co będzie to będzie :)
Trzymajcie kciuki.
Całuje
Charlie